Rate this post

Indyjscy archeolodzy twierdzą, że na terenach współczesnych Indii i Birmy kobiety, a szczególnie mężczyźni używali ozdób z kamieni szlachetnych już 10 000 lat temu. Wyjątkowe powodzenie miał wówczas nefryt i barwne odmiany chalcedonu, o które na tych terenach było stosunkowo łatwo. Diamenty pojawiły się tam już 3000 lat przed naszą erą, szmaragdy 2000 lat, a rubiny i szafiry – 600 lat przed naszą erą. Najpóźniej więc szafiry i rubiny. Ale też sprowadzano je wówczas z Cejlonu, który jeszcze i dzisiaj jest jednym z głównych dostawców barwnych odmian korundu. Oba te kamienie stały się też szybko najwyżej cenionymi klejnotami. Były importowane, rzadkie, bardzo drogie, prawie tak samo twarde i niezniszczalne jak diament, a ponadto barwne. Szczególnie czerwony rubin zdobył sobie wysokie uznanie i był ceniony wyżej niż diamenty. Przypisywano mu podobnie jak wszystkim innym kamieniom szczególną moc. Używano jako talizmanów chroniących przed złem i przynoszących szczęście. Stare indyjskie legendy przeniesione zostały do Europy, a wiele z nich przetrwało do naszych czasów. Nasz rodzimy autor Maciej Siennik wydał w 1 568 roku w Krakowie książeczkę pt: ?Herbarz, to jest ziół tutecznych, postronnych i zamorskich opisanie”, w której, między opisami różnych leków i trucizn roślinnych, pisał o ?cudownych własnościach” kamieni szlachetnych. Można w niej przeczytać m.in.: Jskrzyk… kamień bardzo drogi, czerwony, w ciemnościach świeci jak ognisty wagi, barwą albo i mocami zwycięża albo przechodzi insze wszystkie kamienie, albowiem ten sam kamień ma wszystkie mocy, które mają insze drogie kamienie, a są krom prawego dwanaście rodzajów, ale niewielkiej są mocy”.